Jeżeli, podobnie jak ja, jesteś laikiem i nie wiesz, co kryje się za wysokimi rachunkami za prąd, przeczytaj tę historię i dowiedz się, o czym mowa. Sam do niedawna nie miałem zielonego pojęcia, dopóki nie zacząłem mieszkać z moją dziewczyną. Spodziewałem się, rzecz jasna, tego, że nasze rachunki za wodę, prąd i telefon wzrosną.
Nie wiedziałem jednak, że ten skok będzie tak drastyczny. Zwłaszcza, jeśli chodzi o rachunki za prąd. Nie twierdzę, że winę za to ponosi moja dziewczyna. Mamy podobne potrzeby i korzystamy praktycznie z tych samych urządzeń, więc żadne z nas nie jest bardziej lub mniej winne. Prawdziwymi winowajcami za wysokie rachunki okazały się urządzenia, których w ogóle o to nie podejrzewaliśmy.
Wspólne życie i wydatki
Od kiedy zamieszkaliśmy razem, rachunki stawały się coraz wyższe. Nie chodzi o to, że nie mieliśmy na nie pieniędzy, ale chcieliśmy obniżyć koszty. Chcieliśmy zaoszczędzić trochę pieniędzy i wydać je na coś innego. Chcieliśmy wyjechać na urlop, zmienić wystrój mieszkania czy pójść na romantyczną kolację. Zaoszczędzone pieniądze mogliśmy wydać na wiele rzeczy.
Kiedy przyszły rachunki, poprosiłem ją, żebyśmy usiedli i porozmawiali. Chciałem dogadać się z nią w kwestii obniżenia kosztów, dzięki czemu moglibyśmy sobie pozwolić na inne rzeczy, a od czego mieliśmy zacząć, jak nie od rachunku za prąd. Przyznała mi rację, chociaż nie wyglądała na zbyt szczęśliwą.
Co tak naprawdę zużywa najwięcej prądu?
Nie za bardzo wiedziałem, które urządzenia zużywają najwięcej prądu. A ponieważ tego nie wiedziałem, po prostu chodziłem po mieszkaniu i wyłączałem wszystko to, czego nie używaliśmy. Nie paliłem światła, gdy nie było takiej potrzeby. Prawie w ogóle nie oglądaliśmy telewizji. Moją dziewczynę trochę to denerwowało, ale ja tylko chciałem sprawdzić, czy można w ten sposób coś zaoszczędzić.
Ale kiedy po miesiącu przyszedł rachunek, żaden cud się nie zdarzył. Rachunek był prawie taki sam. Trudno mi było w to uwierzyć, bo praktycznie siedzieliśmy po ciemku. Wtedy przypomniałem sobie, że mój wujek jest emerytowanym elektrykiem, i że najlepiej będzie właśnie jego poprosić o radę.
Mój wujek zdradził nam, gdzie popełniamy błąd
Pewnego wieczoru pojechaliśmy do niego w odwiedziny. Opowiedzieliśmy mu o naszym problemie i pierwszą rzeczą, o którą nas zapytał było to, jakich sprzętów używamy. Powiedziałem mu, że używamy tego, co wszyscy. “Nie to mam na myśli”, powiedział.
Miał na myśli takie urządzenia jak suszarka do włosów, żelazko czy prostownica do włosów. Powiedział, że to są urządzenia, które zużywają najwięcej prądu. Moja dziewczyna poczuła się trochę nieswojo, bo wydawało jej się, że to właśnie ona ponosi winę za wysokie rachunki za prąd. Ale ja też używam żelazka, bo nie mogę chodzić do pracy w pogniecionych ciuchach, a używam też suszarki do włosów.
Z początku nie za bardzo chciało mi się wierzyć w to, co powiedział mój wujek. Dlatego przez kolejny miesiąc postanowiliśmy używać tych urządzeń w ograniczonym zakresie. I faktycznie, rachunek był niższy. Kto by przypuszczał, że takie małe urządzenia mogą zużywać tak dużo prądu?!