Po wielu latach zaniedbań transport rzeczny w Polsce zaczął zanikać. Być może zmieni się to w przyszłości, gdyż polityka unijna sprzyja jego stopniowej odnowie. Były jednak czasy, gdy barkami transportowano naprawdę ogromne ilości towarów.
Odrobina historii
Jeśli zastanowić się jak w średniowieczu transportowano większe ilości towarów, bardzo szybko dojdziemy do wniosku, iż wiązało się to z szeregiem problemów. W dodatku oczekiwanie na dowiezienie produktów na miejsce było tylko jednym z nich, do tego należy doliczyć także problemy wynikające z dużo słabszej infrastruktury, ograniczenia techniczne, konieczność zaangażowania w ten proces znacznie większej liczby ludzi (choćby ze względów bezpieczeństwa) i szereg innych niedogodności. Przynajmniej gdy mowa o drodze lądowej.
Istniała jednak alternatywa w postaci transportu rzecznego. Spedycja dokonywana tą drogą była znacznie prostsza, rzeki po prostu były, a dostarczenie drewna, zboża, smoły, czy dowolnego innego potrzebnego w dużych ilościach surowca tą drogą było po prostu dużo tańsze i prostsze. Rzecz jasna z przyczyn naturalnych o ile w dół rzeki bezproblemowo spławiano towary ciężkie i zajmujące dużo miejsca na barkach i statkach, o tyle od strony morza, w górę rzek przewożono raczej produkty luksusowe.
Rzeczna potęga
W XV, XVI i XVII wieku polski transport wodnymi drogami śródlądowymi osiągał potężne rozmiary, a jeszcze jedno stulecie później na samej tylko Wiśle pływało około tysiąca statków, tratew, czy barek przeznaczonych stricte do przewozu towarów, a do tego należy doliczyć również inne rzeki leżące ówcześnie na polskim terytorium. Śmiało można powiedzieć, że w żadnym innym zakątku Europy transport rzeczny nie osiągnął takich rozmiarów. Nie da się też ukryć, że znacząco napędzało to handel w miastach rozsianych nie tylko wzdłuż Wisły, lecz również jej dopływów.
Nowe możliwości
Choć w XVIII wieku gospodarka Polski słabła, co odbiło się również na skali handlu rzecznego, nadal starano się z niego korzystać. Co więcej, by rozszerzyć możliwości spedycji towarów tą drogą, postanowiono budować kanały łączące różne polskie wodne szlaki transportowe.
Nowe problemy
Przez długi czas spedycja towarów drogą rzeczną była poważną gałęzią gospodarki. Niestety tylko do czasu. W drugiej połowie XVIII wieku Prusy zadały polskiemu handlowi bolesny cios, nakładając spore cła na dobra handlowe przewożone przez kontrolowane przez nich ujście Wisły.
W XIX wieku jednak podejmowano próby wzmacniania tej drogi handlowej, budując kolejne sieci kanałów, co zresztą miało znaczenie dla rozwoju ówczesnego przemysłu. Również w XX wieku, a ściślej rzecz ujmując w okresie międzywojennym, istniały pomysły wzmacniania transportu rzecznego, chcąc połączyć odpowiednio długimi kanałami Wisłę i tereny Górnego Śląska. Ostatecznie jednak pomysł ten nie został wcielony w życie, a zamiast kanałów na potrzeby transportu towarowego zbudowano na tym obszarze sieć kolejową.
Niewykorzystane szanse
Po roku 1945, mimo naprawdę dużych możliwości, jakie daje rozstawienie sieci rzek w obrębie aktualnych granic, Polska nie angażowała się zbyt mocno w rozwój transportu rzecznego – ani pod względem infrastruktury, ani samych statków. Owszem, były podejmowane pewne inwestycje, m.in. tworzono zupełnie nowe kanały, jednak trudno tu mówić o poświęceniu tej dziedzinie większej uwagi, czy środków ze strony państwa.
Czy oznacza to, ze transport rzeczny jest skazany w Polsce na zapomnienie? Niekoniecznie, gdyż obecna polityka Unii Europejskiej zdaje się sprzyjać ewentualnym próbom ponownego zainteresowania się takim sposobem przewożenia towarów. Czy to wystarczy dla jego rozwoju? Zobaczymy w kolejnych latach.
Autor: tekst powstał we współpracy z Etransit.eu
mocno nie wykorzystana gałąź transportu…bardziej się opłaca pociągiem przewieźć węgiel do szczecina a niżeli rzeką…