Zdrowy styl życia za kółkiem – wywiad z kierowcą zawodowym, Pawłem Szmitem.

Dzisiaj porozmawiamy o tym, jak powinien wyglądać zdrowy styl życia za kółkiem i czy w ogóle jest możliwy – z zawodowym kierowcą, Pawłem Szmitem.

R: Dzień dobry, w ostatnich latach utarł się stereotyp, że praca za kółkiem nieodzownie powiązana jest z niezdrowym trybem życia. Czy to prawda, panie Szmit?

Paweł Szmit: Ależ skąd. Od dwudziestu lat pracuję jako zawodowy kierowca, a jak zapewne po mnie widać, fizycznie jestem w wręcz doskonałym stanie.

R: Skąd jednak takie przekonanie się wzięło, czy te plotki są zupełnie nieuzasadnione?

Paweł Szmit: No cóż… Zgaduję, że być może jestem złą próbką statystyczną. Prawda jest taka, że faktycznie, pracując jako, na przykład, kierowca ciężarówki, ciężko jest prowadzić życie na takim poziomie, co każdy inny. Sypia i myje się w motelach, jedzenie to głównie fastfoody, a zdecydowaną większość czasu spędza się w pozycji siedzącej, słuchając radia i to niekoniecznie cicho.

R: Brzmi jak idealna recepta na nadwagę, głuchotę i bóle pleców, prawda?

Paweł Szmit: Niestety tak jest, dlatego trzeba poświęcić dwukrotnie więcej sił, aby się w dobrej kondycji utrzymać. Jak to mawiał mój ojciec – nie ma rzeczy niemożliwych!

R: A więc jak pan radzi sobie z tymi trudnościami?

Paweł Szmit: Wbrew pozorom nie jest to aż tak trudne. Zacznę od tego, że zawsze wożę z sobą własne posiłki, zazwyczaj jest to kurczak z ryżem, jakieś kanapeczki, do tego kawa zbożowa albo herbatka. Rzecz jasna, jeśli jadę gdzieś dalej to nie jestem w stanie wziąć z sobą na tyle jedzenia, aby starczyło na całą drogę, a moja przenośna lodówka też nie jest jakoś specjalnie pojemna. W takich sytuacja wystarczy pamiętać, że nie każde danie w fastfoodzie jest niezdrowe, biorę wtedy sałatkę albo coś w tym stylu, da się zjeść.

R: Długo panu zajmuje przyrządzanie takich posiłków?

Paweł Szmit: Akurat robi to za mnie moja żona, więc nigdy na to nie zwróciłem szczególnej uwagi, ale wątpię, że to jakiś szczególny wysiłek.

R: Jak jest z innymi aspektami życia za kółkiem?

Paweł Szmit: Niektórych minusów mojej pracy niestety nie da się uniknąć. Przecież nie będę kierował na stojąco! Pomijam już fakt, że to karalne. Jedyne co mogę zrobić, to nieco gimnastyki na każdym z postojów, kilka brzuszków, przysiadów, człowiek od razu czuje się świeżej.

R: Ile panu zajmuje taki trening?

Paweł Szmit: Nie nazwałbym tego treningiem, to zwyczajne kilka minut ruchu, aby rozruszać stawy i rozgrzać nieco te zmęczone, rozleniwione mięśnie.

R: Nie spotyka się pan z podejrzliwymi spojrzeniami? Losowa osoba zaczynająca ćwiczyć na parkingu to raczej niecodzienny widok…

Paweł Szmit: Na początku faktycznie czułem się nieco nieswojo i byłem skrępowany, ale zdążyłem się do tego przyzwyczaić. Posunąłem się w tych swoich praktykach tak daleko, że czasem nawet zabieram z sobą sprzęt fitness, aby być w stanie robić również te bardziej skomplikowane ćwiczenia.

R: Jaki sprzęt ma pan na myśli?

Paweł Szmit: Hantle albo kettle, głównie jakieś małe ciężarki. Jeśli w pobliżu nie ma żadnej policji, to zdarza mi się nawet wykonać kilka powtórzeń stojąc na światłach albo w korku, każda chwila jest dobra aby napompować nieco te bicepsy, prawda?

R: Bez wątpienia, dziękuję panie Pawle, mam nadzieję, że więcej osób weźmie z pana przykład.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *