Przyzwyczailiśmy się do udogodnień sprawiających, że życie staje się coraz przyjemniejsze. Niestety większości z Nas nie stać na zakup każdego z nich – budżety nie są z gumy, a cudowne sposoby rozmnażania pieniędzy nie istnieją (zresztą nawet gdyby tak było to zostałyby błyskawicznie zdelegalizowane), więc siłą rzeczy musimy podchodzić racjonalnie do kalkulowania wydatków. Nie mogąc sobie pozwolić na wszystko staramy się tworzyć listy priorytetów, najczęściej kierując się kryterium koszt-efekt. To bardzo słuszne podejście umożliwiające efektywne wybieranie tego, czego faktycznie potrzebujemy oraz kontrolowanie wydatków pozwalające na gromadzenie oszczędności.
Takie podejście jest szczególnie widoczne w przypadku zakupu samochodu. Dzięki niemu każdy jest w stanie wskazać na liście wielu kuszących dodatków te, z których z całą pewnością nie jest w stanie zrezygnować oraz te, bez których będzie w stanie się obejść (no chyba, że dealer będzie tak miły i dorzuci je „gratis”). Niestety najczęściej dokonujemy selekcji dość powierzchownie, patrząc jedynie przez pryzmat codzienności, a to poważny błąd, który może uprzykrzyć w przyszłości podróżowanie wymarzonym modelem auta.
Podejmując decyzję warto bowiem spojrzeć na niektóre kwestie w nieco szerszym aspekcie. Jeżeli auto wykorzystujemy głównie do jazdy po mieście nie oznacza to, że nie pokonujemy nim co jakiś czas dłuższych tras np. w czasie wakacji, czyż nie? Czy w takim przypadku dobrym pomysłem nie jest zainwestowanie w tempomat i klimatyzację automatyczną, pozwalającą na stworzenie w pojeździe komfortowych warunków? Tym bardziej, że sprawdzą się one równie świetnie także w codziennej eksploatacji… Podobnie sprawa wygląda chociażby w kwestii dojazdów do pracy, gdy nie mamy możliwości garażowania samochodu, a zakład/biuro znajduje się na drugim końcu miasta.
Co prawda od lat zimy należą raczej do łagodnych, ale mimo to mroźne dni zdarzają się co jakiś czas. W takiej sytuacji podgrzewane fotele i koło kierownicy zdecydowanie uprzyjemniłyby pierwsze minuty w lodowatym samochodzie – nagrzanie jego wnętrza zajmie trochę czasu nawet najefektywniejszemu układowi klimatyzacji. Analogicznie jest w przypadku wielu innych systemów, które „w normalnych warunkach” są zbędne, ale ich brak w określonych sytuacjach może być wyjątkowo uciążliwy.
Jednak o ile na sobie oszczędzamy „z głową” o tyle wielu pracodawców nie ma oporów, aby oszczędzać na komforcie swoich pracowników. Dotyczy to szczególnie zakupów flotowych i wyposażenia pozyskiwanych w ten sposób pojazdów. Co prawda tendencja do kupowania „golasów”, jeszcze kilka lat temu będących smutnym znakiem rozpoznawczym polskich samochodów służbowych zaczyna się zmieniać, to jednak nadal pozostaje wiele do zrobienia w tej kwestii. Zwróć uwagę na to, że jeżeli samochód służy do podróżowania na duże odległości, szczególnie wówczas gdy liczące setki kilometrów trasy są pokonywane bardzo często, dobrze wyposażony (nie tylko pod kątem systemów bezpieczeństwa) jest tym samym, czym ubrania myśliwskie dla uczestnika polowania – niezbędnym elementem, pozwalającym na efektywne wykonywanie zadań.
Warto mieć powyższą kwestię na uwadze także wówczas, gdy sam nie korzystasz z samochodu, ale delegujesz w długie trasy swoich pracowników – oni także odczują negatywne skutki podróży kiepsko wyposażonym, niewygodnym pojazdem, a jej konsekwencje w większym lub mniejszym stopniu (kwestia indywidualnych predyspozycji) przełożą się na efektywność w pracy. Dlatego jeżeli twierdzisz, że nie stać Cię np. na dokupienie do nabywanej floty pojazdów klimatyzacji powinieneś zastanowić się, czy stać Cię na zmęczonych pracowników…